g.host g.host
337
BLOG

Strata Gortata

g.host g.host Rozmaitości Obserwuj notkę 2

Dziś nie będzie o polityce, choć z cała pewnością o poczuciu patriotyzmu i odpowiedzialności za losy kraju – nawet jeśli tylko na płaszczyźnie sportowej.

Eurobasket zakończył się dla Polaków już po pierwszej fazie grupowej. Fakt faktem, nie mieliśmy łatwej grupy. Mistrzowie Europy - Hiszpanie i srebrni medaliści Mundialu – Turcy byli zdecydowanymi faworytami do zajęcia dwóch pierwszych miejsc w grupie, a zawsze silna Litwa, uchodziła za ekipę, która w najgorszym wypadku zakwalifikuje się z trzeciego miejsca. Dla Polaków przewidziano rolę chłopców do bicia. I nic dziwnego, zważywszy na to, że awansowaliśmy na litewski Eurobasket psim swędem i w wyniku szczęśliwego, pozasportowego zbiegu okoliczności.

Największa – i dosłownie, i w przenośni – gwiazda polskiej kadry – Marcin Gortat odgrażał się, że postara się z Polską wywalczyć jak najwięcej. Ostatecznie jednak okazało się, że naszego jedynaka w NBA zabrakło w kadrze na omawiany turniej. Powód: konieczność ubezpieczenia gigantycznego kontraktu naszego gigantycznego gracza. PZKosz wyłożył się finansowo i nie był w stanie zebrać odpowiedniej kwoty. Gortat oglądał mecze z trybun.

Każdy kibic koszykówki wie, jak często i głośno Gortat podkreśla swoje przywiązanie do kraju. Zna inicjatywy podejmowane w kraju przez środkowego Suns – jak choćby bardzo popularny Gortat Camp. Odnoszę jednak wrażenie, że tym razem Marcin przegrał ze swoją finansową zachłannością. Jasne, można w sumie zrozumieć, że jeśli zawodnik otrzymuje apanaże nie tylko w milionach, ale w dolarach, to dba o to, by źródełka w wyniku jakiegoś pechowego zdarzenia nie wysuszyć. Niemniej jednak z pewną zazdrością patrzę na Niemców, w których ekipie gra Nowitzky, zawodnik zarabiający dużo więcej niż Gortat i będący niewątpliwie znacznie jaśniejszą gwiazdą w NBA. On nie dostrzegł konieczności ubezpieczenia swego kontraktu. Nie założył, że akurat podczas Eurobasketu przytrafi mu się kontuzja życia, w wyniku której utraci lukratywny kontrakt. Podobnie w Hiszpanii nie zabrakło Pau Gasola, który popularnością w NBA bije obu wcześniej wymienionych graczy razem wziętych. Turek Turkoglu też się pojawił. Są więc tacy zawodnicy, którzy dają coś od siebie, by skorzystać z honoru noszenia narodowego godła naszytego na sportowy trykot.

Gdyby – czego oczywiście nie życzę – Gortatowi przytrafiła się na mistrzostwach pechowa kontuzja, to z pieniędzmi, które już zarobił, mógłby wrócić do kraju i pewnie żyć wygodnie z odsetek do końca życia. Na dzień dzisiejszy – obok Kubicy – jest to najlepiej zarabiający polski sportowiec. W naszym teamie grają jednak obecnie zawodnicy zarabiający znacznie mniejsze pieniądze. Koszarek. Berisha. Hrycaniuk. Leończyk. Praktycznie każdy z nich w razie poważnego urazu zostaje z niczym. Jak więc ma się postawa Gortata do tego, co dali od siebie ci chłopcy?

Jasne, można powiedzieć, że Gortat nie ma obowiązku grania dla reprezentacji. Jest sportowcem, który sam wszystko osiągnął. Polsce praktycznie nic nie zawdzięcza. Jednak jeżeli Marcin woli grać dla siebie i swoich pieniędzy, a nie dla mnie, jako kibica, to ja nie mam potrzeby interesowania się losami tego zawodnika i kibicowania mu w jego sportowych zmaganiach.

Polska walczyła. Świetnie spisała się w meczu z Hiszpanią. Doskonale w zwycięskim starciu z Turkami. Zabrakło sił w meczach z Litwą i Wielką Brytanią. Jedną z głównych przyczyn porażek była katastrofalnie duża ilość niewymuszonych strat. Jednak pięć najważniejszych strat zanotował właśnie nieobecny w turnieju Gortat. Po pierwszym meczu utracił zaufanie kibica, po drugim jego wyrozumiałość, po trzecim szacunek, po czwartym sympatię, a po piątym zainteresowanie. Tym samym Gortat przestał być w czymkolwiek lepszy od wiecznego kadrowego lesera Macieja Lampe, który miga się od gry w reprezentacji kiedy tylko może. Mam więc przekorną nadzieję, że nasza największa szansa na lepsze koszykarskie czasy – młody Mateusz Ponitka – nigdy nie trafi do NBA. Bo - jak widać – Polakom w amerykańskich halach bardzo szybko sodówka uderza do głowy.

g.host
O mnie g.host

Banuję tylko za pomocą argumentów

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości