z netu
z netu
g.host g.host
20169
BLOG

Hell-O-Kitty

g.host g.host Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 7

Czy słynne na cały świat Hello Kitty, to w rzeczywistości Hell-o-Kitty, kotek z piekła rodem, stanowiący dla Szatana furtkę do niewinnej duszy dziecka?

Tego typu retorykę serwuje nam ostatnimi czasy kościół katolicki w Polsce. Początkowo tezę taką postawił jeden ze znanych egzorcystów, wzbudzając raczej uśmiech politowania, niż jakiekolwiek obawy. Jednak na tym się nie skończyło. Dziś o piekielnym pochodzeniu Hello Kitty mówi się w kościele coraz częściej. Przed japońskim kociakiem ostrzegają między innymi gdański proboszcz Andrzej Bemowski, egzorcysta ks. Paweł Popielnicki, czy ks. Marek Bałwas – ten ostatni jest najsłynniejszy, bo nagrał sobie eleganckie video, które umieszczono potem na youtube, a które załączam na samym dole poniższego tekstu.

Zająłem się tym tematem, ponieważ stanowi on wspaniałe studium katolickiego otępienia. Dowodzi, że ludzie o wąskich horyzontach są w stanie przyjąć za pewnik każdą bzdurę, jeżeli tylko pochodzi z ust „księdza dobrodzieja”. Bo historia Hello Kitty jest nie tylko zupełnie inna, niż w wersji katolickiej, ale przede wszystkim banalnie łatwa do zweryfikowania.

Teza

Katolicka retoryka stwierdza (ale nie dowodzi), że Hello Kitty zostało stworzone przez pogrążonego w rozpaczy ojca, Yuko Shimizu, którego córeczka była bliska śmierci w wyniku raka ust. Yuko, aby ratować dziecko zawarł pakt z diabłem. Jeśli demon uzdrowi jego córkę, w nagrodę  Yuko stworzy poświęconą czci piekła lalkę, dzięki której diabeł będzie mógł się wkradać bezpośrednio do duszy dziecka. Nazwie ją Hello Kitty, jednak w rzeczywistości nazwa będzie brzmieć Hell-O-Kitty.

Szatan uzdrowił córkę Yuko, ten zaś wywiązał się ze swego zadania. Stworzył postać bezustego kotka, co z jednej strony nawiązywało do choroby jego dziecka, a z drugiej stanowiło narzędzie diablej manipulacji. Dziecku wszystko łatwo wmówić, więc usta kotka są niepotrzebne.

Po zaprojektowaniu zabawki Yuko Shimizu odszedł z firmy i do dziś wszelki słuch po nim zaginął.

Antyteza 

Tyle, jeśli chodzi o katolicką wizję świata. W rzeczywistości jednak sprawa przedstawia się inaczej, Mógłbym rzec dramatycznie inaczej, powiem jednak: komicznie inaczej.

1. Już na wstępie sprawa nieco się komplikuje. Mit o szatańskim znaczeniu Hello Kitty pojawił się po raz pierwszy na stronie scaryforkids.com, która stanowi platformę dla dzieciaków, a jej twórcom ani w głowie sprawiać, by ich durne historyjki w jakikolwiek sposób uwiarygadniać. Przecież sami wprost przyznają, że wymyślają je jedynie po to, by straszyć dzieciaki lubiące się bać. A dzieciakom niczego nie trzeba dowodzić. Jednak kościół, który usiłuje uczynić z Hell-O-Kitty wroga wszystkich katolików, a więc było nie było ponad ¼ wszystkich ludzi na świecie, powinien swoje informacje zweryfikować. Tymczasem kościół nie tylko informacji nie zweryfikował (co samo w sobie stanowi nie tylko kompromitację, ale również niejako symbol katolickiej propagandy), ale wręcz dodał do historii, coś od siebie. Tak. Katolicka wersja legendy różni się nieco od oryginalne, przez co jest jeszcze mniej wiarygodna i jeszcze bardziej żałosna.

2. Pierwszy poważny zgrzyt, to sylwetka twórcy Hello Kitty, a więc Yuko Shimizu. Ponieważ, jak się okazuje, Shimizu jest kobietą. I tu następuje pierwsze odstępstwo od oryginału, który dostrzegł ten fakt i uczynił ze znanej designerki „chińską kobietę”. Chinką rzecz jasna Shimizu również nie jest. Jest Japonką. Faktycznie, po stworzeniu Hello Kitty odeszła z koproracji, dla której pracowała (Sanrio), jednak bynajmniej nigdzie nie przepadła. Dalej pracowała, już jako freelancer i stworzyła jeszcze kilka kultowych postaci, znanych głównie w Azji i Ameryce. Np. Angel Cat Sugar, czy Rebecca Bonbon. Yuko jest bardzo aktywna w branży, można ją spotkać na konferencjach i wystawach.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

3. Nie ma czegoś takiego, jak rak ust. Jest natomiast rak jamy ustnej. Problem w tym, że jest to choroba ludzi dorosłych. Wedle badań, wynika głównie z braku higieny oraz nadużywania alkoholu i papierosów. Ponad 90% wszystkich przypadków zachorowań dotyka wieloletnich palaczy i alkoholików. W 75% mężczyzn. Co więcej, odpowiednio szybko zdiagnozowany, rak jamy ustnej jest jednym z najłatwiejszych do zwalczenia. 80% wykrytych zagrożeń kończy się całkowitym wyleczeniem, przy czym pozostałe 20% dotyczy krajów o bardzo niskim poziomie służby zdrowia. Japonia do takich nie należy i nie należała w latach ’70. Córka Shimizu zwyczajnie nie mogła mieć ani raka ust, ani raka jamy ustnej. A nawet, gdyby miała, nowotwór bardzo szybko zostałby wyleczony i nie byłoby potrzeby paktowania z diabłem.

4. Kościołowi katolickiemu się wydaje, że jest najważniejszy na świecie. Problem w tym, że w Japonii żyje zaledwie 0,4% katolików. Większość to Shintoiści i wyznawcy religii lokalnych opartych na buddyzmie. Krótko mówiąc, w Japonii nie ma ani diabła, ani piekła. Są złe duchy Oni i gdyby Shimizu faktycznie chciała paktować z demonami, wybrałaby któregoś z nich. Tymczasem legenda, również w oryginalnej wersji, mówi o tym, że „Shimizu chodziła od kościoła do kościoła i modliła się do Jezusa, a gdy to nie dało rezultatu, zgłosił się do niej diabeł”. Oczywisty nonsens.

5. No i co do samej nazwy. Oryginalnie Hello Kitty wcale nie nazywało się Hello Kitty, zatem nie mogło nawiązywać do „Hell – O”. Zresztą, alfabet japoński to alfabet obrazkowy i takie gierki słowne są zwyczajnie niemożliwe do osiągnięcia. A nawet w transkrypcji oryginalna nazwa brzmiała „Haro Kiti”.

I tutaj mamy kolejne odstępstwo od oryginału. Tam bowiem „szatańska nazwa” tłumaczona była w nieco mniej idiotyczny, choć równie bezsensowny sposób. Nie wzięto pod uwagę oryginalnej nazwy, jednak przynajmniej nie tworzono durnych, typowo anglojęzycznych gierek słownych. Oryginał stwierdza, że „Kitty” to w starochińskim „demon”. Zatem Hello Kitty oznacza „Hello Demon”. Oczywiście, równie dobrze można powiedzieć, że „frajer” w starochińskim oznacza „katolik”, bo ani na jedno, ani na drugie nie ma nawet cienia dowodu. Natomiast w dzisiejszym chińskim – ani w odmianie kantońskiej, ani w mandaryńskiej – wyraz „kitty” nie występuje”.  

6. Pozostaje jeszcze kilka drobnych nieścisłości. Po pierwsze, dlaczego demon miałby się zgłosić do osoby usiłującej uratować dziecko? Przecież wedle katolickiego światopoglądu, diabeł wykorzystuje ludzi słabych, o nieczystych sercach. Gdyby Shimizu pożądała sławy, pieniędzy czy nieśmiertelności, ok. Ale dlaczego Jezus nie wysłuchał błagań nieszczęśliwego ojca łamane na nieszczęśliwej matki? Dlaczego dopiero szatan musiał się tematem zainteresować? To absolutnie wbrew katolickiej myśli, która dowodzi, że Jezus jest dobry, a Szatan zły.

Drugą nieścisłością jest teza, jakoby Hello Kitty nie miało ust, „bo dziecku łatwo wszystko wmówić”. Obawiam się, że nie rozumiem. Wedle logiki, w takim wypadku Hello Kitty powinno mieć wielkie usta, aby wmawiać dziecku co tam sobie szatan zażyczy. Tym badziej, że duchy Oni przedstawiane są jako potwory z ogromnymi ustami. Gdyby retoryka brzmiała, że Hello Kitty nie ma ust, aby zachęcać dzieci do wygadywania bzdur, tudzież bluźnierstw bez wyraźnego sprzeciwu ze strony Hello Kitty, to jeszcze by się to trzymało kupy. Ledwo, bo ledwo, ale jednak. Ale „bo dzieciom można wszystko wmówić”? Nonsens. Sanrio i sama Shimizu tłumaczyli się ze swojej decyzji następująco „Hello Kitty nie ma ust, ponieważ usta wyrażają nastrój. A my chcieliśmy, by nasza maskotka zawsze była bliska dziecku. Czy jest smutne, czy szczęśliwe".

Podsumowanie

Warto się zastanowić nad postępowaniem kościoła. Dlaczego tak bardzo znienawidził nieszczęsnego białego kotka? Jestem w stanie zrozumieć niechęć Watykanu do Harrego Pottera. Tam jest magia, która niejako stanowi konkurencję dla monopolu kościoła na zjawiska nadprzyrodzone. Ale Hello Kitty? Mały, słodki kociak, wielokrotnie nagradzany przez UNICEF jako produkt przyjazny dzieciom? No cóż, być może po prostu przez Hello Kitty sprzedaje się mniej Jezusków, Maryjek i innych produktów „holly przemysłu”. Bo wiadomo, że kiedy nie wiadomo o co chodzi, to najpewniej chodzi o pieniądze. A zwłaszcza w kościele.

 

Występ księdza Bałwasa:

 

 

Twitter

 

g.host
O mnie g.host

Banuję tylko za pomocą argumentów

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo